W niedzielę 23 czerwca 1918 r., przedborski woźnica Walenty Dobski wyjechał z Przedborza do Końskich. Wiózł pewnie czyjś towar na sprzedaż, a może pocztę? Dziś już nikt nie wie niczego pewnego. Pewne jest tylko to, że dojechał pod Gustawów. Tam w ciemnym lesie już czekał na niego rabuś. Może towar był zbyt cenny, a może woźnica rozpoznał bandytę? Walenty Dobski zginął z jego ręki, miał 45 lat. Osierocił siedmioro dzieci. Spoczywa na przedborskim cmentarzu parafialnym.
Podobno zabójca został ujęty i zawisł na szubienicy, podobno... Zrozpaczona żona w miejscu śmierci męża ufundowała kapliczkę postumentową zwieńczoną krzyżem z białego piaskowca. W przeszklonej wnęce umieściła obraz Matki Boskiej Przedborskiej, a poniżej wykuty napis: Dnia 23 czerwca 1918 r. został zabity Walenty DOBSKI w wieku 45 lat // Zbrodniarz osierocił siedmioro drobnych dzieci // Stroskana żona i dzieci ten kamień stawiają i prosząc przechodniów o Zdrowaś Marya.
Później poprowadzono stamtąd na południe leśną drogę przeciwpożarową. Żwirówka zwana jest popularnie „drogą Dobskiego”.
Wojciech Zawadzki